Forum dla grupy http://theedendistrict.deviantart.com/
Rząd
Mały sklepik spożywczo-przemysłowy prowadzony przez Marcela Withinga. Można tu dostać wszelakie produkty użyty domowego, a także różne ciasta.
Ciekawostka: Przed sklepem jak i wewnątrz niego jest mnustwo kwiatów magnolii.
Offline
Obywatel
Lacri energicznie otworzyła, już nieco podstarzałe, drzwi sklepiku. - Siemanko Staruszku! - Zawołała radośnie do czarnowłosego sprzedawcy. - Jak tam się interes kręci? Widzę, że słabiutko. - Rozejrzała się po pomieszczeniu. I owszem nie było w nim żadnych klientów.
- Miałaś tak do mnie nie mówić. - Mruknął nieco zdenerwowany sklepikarz. - Po co przyszłaś? - Zapytał odkładając na blat sklepowy tomik poezji. Czytał poezje w każdej wolnej chwili.
Dziewczyna usiadła na krzesełku stojącym przy blacie. - Wiesz po co. - Puściła, porozumiewawczo oczko.
Marcel westchnął ciężko i wolnym krokiem ruszył w stronę gablotki z ciastami.
Ostatnio edytowany przez Alice "Lacri" Lacrimosa (2012-10-07 09:28:28)
Offline
Obywatel
Aidan właśnie szedł ulicą, kiedy poczuł intensywny zapach magnolii i kurując się nim dotarł do niewielkiego sklepiku. Chłopiec od razu podszedł do rosnących dookoła kwiatów. Przyglądał się im chwilę po czym podniósł wzrok do góry, na szyld. Uśmiechnął się i przeczytał pod nosem nazwę sklepu. Otrzepał lekko płaszcz z kurzu i wiedziony ciekawością skierował się ku drzwiom wejściowym.
Offline
Obywatel
Przechadzał się właśnie nieopodal tego sklepu. Zauważył dzieciaka, więc postanowił podejść, porozmawiać. Rzadko kogo tu spotyka, więc chce skorzystać z nadarzającej się okazji. Stanął za chłopakiem, złapał za ramie, by ten się odwrócił przodem do niego.
Offline
Obywatel
Kiedy poczuł, że ktoś złapał go za ramię wystraszył się, odskoczył szybko ustawiając się do domniemanego atakującego go opryszka przodem, przybierając pozycję obronną. Chłopak nauczył się wykonywać szybkie uniki i uciekać równie szybko, w obawie przed atakiem ze strony mniej przyjaznej części dzielnicy. Ku jego zdziwieniu ujrzał znajomą twarz, uspokoił się trochę i wyprostował.
- To znowu pan? - rzucił marszcząc brwi.
Offline
Obywatel
Przymknął oczy. Spodziewał się takiej reakcji.
-Znowu? Długo się nie widzieliśmy. - Powiedział nieznacznie się uśmiechając. -Mam jednak nadzieję, że nasze spotkanie nie skończy się jak ostatnio. - Patrzył z góry na chłopaka, bacznie mu się przyglądając. - Zdziwiłem się, że tu jesteś. Sądziłem raczej, że będziesz się kręcił po ciemnych uliczkach jak ostatnio.
Offline
Obywatel
Chłopak zmarszczył brwi, skrzyżował ramiona na piersi i naburmuszył się jeszcze bardziej.
- Chciałby pan. - burknął. - Poza tym, ciężko jest chodzić po ciemnych uliczkach w samo południe. - dodał po chwili.
Było mu wstyd z powodu pierwszego wrażenia jakie wywarł na Bloodzie. Nie dość, że próbował ukraść mu jedzenie, to został przyłapany na gorącym uczynku. Na jego twarzy pojawił się przez chwilę delikatny rumieniec.
Offline
Obywatel
Zmarszczył brwi, patrzy na niego z góry. - Nie łap mnie za słówka...- Spojrzał na jego uszy i ogon, po czym dodał - ...kocie.
Offline
Obywatel
- Mam imię. - rzucił.
Chłopak odnosił wrażenie, że Blood patrzy na niego z góry i kpi sobie z jego sytuacji, albo pragnie mu w jakimś stopniu dokuczyć. Z drugiej strony jednak nie dziwił się mężczyźnie. Był tylko bezdomnym dzieciakiem, który zmuszony był do kradzieży jedzenia. Próbował usprawiedliwić się przed samym sobą, przecież musiał jeść, a nie mógł przemóc się do surowego szczurzego mięsa...a jednak wstyd sprawił, że nie był w stanie spojrzeć mężczyźnie w twarz. Całym sercem żałował, że nie udało mu się uciec z łupem, na dodatek pech chciał, że wpadał na Blooda bardzo często i raz po raz musiał mierzyć się ze swoim czynem. Szczęściem w nieszczęściu było to, że mężczyzna nie wyciągnął z tego żadnych konsekwencji.
Offline